|

Leśne Buszowanie, spływ kajakowy i piknik zborowy

Przeprawa przez bagno, przejście przez rzekę, rozpalanie ognia, spanie pod plandeką podczas burzy, przygotowywanie posiłków na ognisku, mycie się w rzece, zwierzęta podchodzące nocą do wodopoju. Z uśmiechem na twarzy zapytam: kto nie chciałby przeżyć czegoś takiego? To jednak tylko część atrakcji jakie przeżywaliśmy podczas Leśnego Buszowania w tym roku. Spacery bujnie zielonym lasem skąpanym w wiosennym słońcu, oglądanie olbrzymich ptaków drapieżnych w ich majestatycznym locie, co wieczorne odwiedziny małego zajączka, odpoczynek przy wesoło płynącej rzeczce, wspólny czas przy ognisku po zmroku, śpiew, rozmowy, i bardzo wesoła i przyjazna atmosfera, która towarzyszyła nam przez cały czas. To wszystko sprawiło, że w gronie dwunastu osób spędziliśmy niezwykłe trzy dni.

Mimo, że czasami może fizycznie zmęczeni, odpoczęliśmy psychicznie bo „problemy”, z którymi mieliśmy do czynienia były zupełnie różne od tych, które mamy na co dzień. Otóż na przykład; jak przejść po przewalonym drzewie, żeby nie wpaść do wody, jak znaleźć „dobrego kija”, jak zastąpić przemoczone buty, jak zrobić „umywalkę”, żeby nie trzeba było daleko chodzić się umyć, „dlaczego ta rozpałka nie chce się zapalić?”, jak wyciągnąć rozgrzany kubek z ogniska, żeby się nie poparzyć?

Były też niecodzienne sytuacje jak burza o brzasku, albo odwiedziny wspomnianego zajączka dwie noce z rzędu. W takich warunkach można się przekonać jak w sumie niewiele człowiekowi potrzeba. Panowie pierwszego wieczoru wykonali z drewna i taśmy klapki, które zastąpiły suszące się buty. Esterka chodziła w tych „klapkach” cały kolejny dzień. Docenić też można te nawet najbardziej podstawowe udogodnienia jak łóżko czy bieżąca woda.

Mogło by się wydawać, że takie akcje są tylko dla bardzo aktywnych i sprawnych fizycznie. Nic podobnego! Najmłodszą uczestniczką była właśnie Esterka, która mając 11 lat niosła sama swój plecak, który ważył tyle ile, proporcjonalnie do jaj masy, waży plecak dorosłego podróżnika. Była bardzo dzielna i nie słyszałem, żeby na cokolwiek narzekała. Podobnie też i inna młoda dama, moja mama, która pół wieku już przeżyła jakiś czas temu, bawiła się bardzo dobrze. Sprzętu też nie potrzeba było bardzo wyszukanego. Nikt nie spał w namiocie, a pod cienką plandeką, w tym trzy osoby w hamakach, z czego jeden był uszyty samodzielnie nie dużym kosztem. Nawet śpiwór nie był konieczny bo osobiście spałem owinięty w dwa wełniane koce. Natomiast do gotowania bardzo dobrze spisuje się metalowy kubek za kilka złotych z supermarketu.
Kto wie czy za rok znowu zorganizujemy coś podobnego. Jeśli się tak jednak stanie mam nadzieję, że wybierze się z nami jeszcze więcej osób, których przekona być może ten tekst, rozmowa z którymś z uczestników, a może po prostu chęć przeżycia przygody.

Przygoda wierzę „wzywa” każdego; niektórych głośniej, innych po cichutku, ale myślę, że każdemu przydało by się raz na jakiś czas wyrwać ze szponów cywilizacji i odnaleźć w pięknych okolicznościach dzikiej przyrody, w której można poznać bardziej siebie i swojego Stwórcę.

PP


Spływ kajakowy

W niedzielę 20 maja odbył się drugi spływ kajakowy. 36 osób „rzuciło się” w nurt rzeki Obry. Rzeka… i kajaki, malowniczy las i naturalne przeszkody na trasie szlaku, oraz super przygoda. Nie zabrakło również emocji, czyli dodatkowych atrakcji, takich jak niespodziewane kąpiele i przewrócony kajak, przeciskanie się pomiędzy splątanymi gałęziami drzew, i kapitalnych zabaw za co dziękujemy Pawłowi P. Był również czas refleksji na łonie natury, który przybliżył nas bardziej do siebie. Już nie mogę się doczekać kolejnego spływu w przyszłym roku…

N.R.


Piknik zborowy

W sobotę 26 maja (Dzień Rodziny Chrześcijańskiej) odbył się kolejny piknik zborowy. Tematem przewodnim było hasło „W drodze”.

Coroczny piknik rozpoczęliśmy kazaniem brata Przemka Radosha. Mieliśmy dużo zabaw integracyjnych zgodnych z mottem pikniku. Spędzając czas na świeżym powietrzu bawiliśmy się aktywnie i w miłej atmosferze. Z chęcią uczestniczyliśmy w różnych konkursach. Każdy mógł zanurzyć się w dzieje plemion izraelskich, stwarzając plan świątyni Bożej z naszych postaci. Piknik udał się. Pogoda dopisała. Takie spotkania bez wątpienia wpływają pozytywnie na wzmocnienie więzi w naszym zborze. Myślę, że każdy znalazł coś pozytywnego dla siebie.

Do zobaczenia za rok, albo wcześniej.

N.R.