|

Podróżowanie z Bogiem, czyli Kościół na ulicy

Jak co roku pragnęliśmy pojechać na wakacje w nasze ulubione miejsca, na południe Francji i do Hiszpanii, gdzie dobra pogoda jest zawsze gwarantowana. Ale niestety, w czerwcu granice jeszcze były zamknięte. Jedyną opcją był urlop w Polsce. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Spędziliśmy ten czas razem z przyjaciółmi podróżując po południowej Polsce i… dzieląc się Ewangelią.

Najpierw wylądowaliśmy w Krakowie, potem pojechaliśmy do Zakopanego. Kolejnym etapem były Bieszczady. Spędziliśmy tu 5 dni (w okolicach Soliny). To był piękny czas. Sobotę spędziliśmy w Sanoku. Po nabożeństwie poszliśmy na rynek miasta. Grając i śpiewając chwaliliśmy Pana Boga. Rozdawaliśmy bezpłatne gazety i książki. Poznaliśmy w ten sposób kilka ciekawych osób. Kolejnego dnia śpiewaliśmy w Ustrzykach Dolnych. Tu dostaliśmy nawet propozycję, aby zagrać wieczorem w pewnym lokalu. To było prawdziwe wyróżnienie, ale nie mogliśmy tam zostać do tak późnej godziny. Tu z kolei poznaliśmy pewnego pana, który sprzedawał pamiątki. Zainteresował się tym, co robimy. Dostał od nas książkę, a także gazety. Na koniec modliliśmy się z nim.

Następnie ruszyliśmy do Kazimierza Dolnego. Grając na rynku tego szczególnego miasta przydarzyło się kilka ciekawych rzeczy. Np. na sąsiedniej ławce usiadła pewna pani, która w pewnym momencie przyłączyła się do śpiewanej przez nas pieśni pt. „Jesteś Królem”. Gdy coś takiego ma miejsce, od razu robi się miło na sercu. Inna pani, podeszła do nas z przeciwnego końca rynku, dosyć szybkim krokiem, aby także dostać coś do czytania. To było piękne!

Ostatnim etapem naszego urlopu było Chełmno. Tu również graliśmy na Starym Mieście. Poznaliśmy tu kilka m.in. chłopaka, który porusza się na wózku. Gdy miał 17 lat, wsiadł do samochodu. Nie miał prawa jazdy. Jechał brawurowo i… spowodował wypadek, a jednym z tragicznych skutków tego zdarzenia jest jego paraliż od pasa w dół. Mieliśmy z nim bardzo ciekawą rozmowę, a także wspólną modlitwę. Cieszymy się z tego, że wciąż mamy z nim kontakt. Na misję wybrał się z nami także Norbert Solski, który pracuje na tym terenie w charakterze ewangelisty. Tego dnia poznał kilka osób z którymi miał bardzo ciekawe rozmowy.

Z tego wspólnego grania i śpiewania podczas urlopu zrodziła się fajna sprawa – teraz co sobotę robimy to w Kołobrzegu (wcześniej nie mogliśmy się jakoś przełamać). Mamy też budujące doświadczenia z tym związane. Jednym z nich jest to, że dołączają do nas osoby, które będąc gościnnie w naszym zborze na nabożeństwie wspierają nas w tej muzycznej misji. Gdy my gramy i śpiewamy oni rozdają gazety i ulotki.

Prawdą jest to, że nie każdy potrafi grać na instrumentach, ale na pewno każdy może modlić się i szukać niekonwencjonalnych sposobów docierania do ludzi. Myślę, że ważne jest to, aby Kościół wyszedł na ulice miast. Skoro ludzie niekoniecznie garną się do przychodzenia do zborów, to może czas, aby zbór wyszedł do ludzi tam, gdzie oni są?

Tomasz Sulej

[vc_row][vc_column][vc_gallery type=”image_grid” images=”9447,9448,9449,9450″][/vc_column][/vc_row]